Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Brtníky. Dawniej Zeidler. Oba imiona to miód. W średniowieczu zakładano tu rozległe pasieki, a ich opiekunów nazywano ZEIDLER, czyli ojcowie pszczół. Kiedy druga wojna światowa zakończyła się wiele setek lat później, a pierwotna ludność została wygnana z ziemi, szukano i przeszukiwano czeskie nazwisko, więc Droga Krzyżowa stała się Drogą Męki Pańskiej, w tej samej szufladzie. A więc bachory, więc ty, który opiekował się koloniami pszczół w ulach, czyli dziuple drzew, po raz drugi nadali wiosce nazwę. Jednak miło wiedzieć, że nazwa może również brzmieć jak Ojciec Pszczół. Więc zostańmy na chwilę pszczołą, wylećmy z ula i zwiedzajmy wioskę, którego sława bardzo ucierpiała i została przez wielu zapomniana, i jest pełna niezwykłych śladów przeszłych żyć i nasion nadziei.
Ponieważ jesteśmy pszczołami, przyciąga nas do koron kwitnących lip w samym centrum Brtníky. Dziwne opuszczone miejsce – czyli dzisiaj. Ściana oporowa, schody, dwa cokoły… coś musiało tu stać. Coś dużego i prawdopodobnie nawet pięknego…
Ale nad schodami jest tylko pusta przestrzeń z ogromnym krzyżem. Jest pamiątką po budynku, które tutaj
to było jeszcze w roku 1974.
Piękny barokowy kościół z wieloboczną wieżą i nietypowym zakończeniem prezbiterium. Kościół konsekrowany
Św. Marcin został zbudowany w niespełna siedem lat przez najważniejszego barokowego budowniczego całego regionu,
Zacharias Hoffmann z Lipowej. rok, to samo, który zbudował zamek Salm w Lipowej, ale także
Lobendavian, Kościoły Śluknov i Mikulášovice, potrójna strona i kaplica Balzera w Mikulášovicach… Simply
lokalna gwiazda. Został ukończony w rok 1716. Nie, właściwie nie…
Właściwie to zostało ukończone 19. luty 1975. Następnie kościół został wysadzony w powietrze i od tego czasu panorama
wsie nie ozdabiają. Trochę szalony koniec wspaniałej konstrukcji, i tak po latach ujawniono tajemnice jego wnętrz? Powojenny rozwój nie sprzyjał temu klejnotowi architektury ludowej, po przewrocie lutowym świątynie Pana
nie były zbyt popularne. Byli raczej cierniem w boku bolszewików.
A kiedyś był to naprawdę piękny kościół. Bogate barokowe wnętrze wieńczy ołtarz św, którego autorem była inna regionalna osobistość – znakomity malarz Dominik Kindermann, których ołtarze można podziwiać do dziś, na przykład w St. Maria Magdalena w Krásnej Lipie lub w Starokrečany, Jiříkov lub kościół Českokamenicky.
Jeszcze zanim przelecimy obok innych sakralnych budynków, klocki i armaty, przejdźmy do
przemysłowa przeszłość wsi, który dziś ma około dwieście pięćdziesiąt dusz, podczas gdy w czasach największego ćwierkania liczył około tysiąca siedemset mieszkańców. Na zdjęciu centrum wsi są w porządku
widoczne fabryki braci Klinger, lokalni przedsiębiorcy, którzy jako pierwsi wspólnie i po podziale firmy
osobno, byli jednymi z najważniejszych przedsiębiorców włókienniczych w regionie, który był tekstylny na wskroś.
Fabryka w tle, dlatego, rozumiane budowanie, przetrwał do dziś.
To jest puste, i dosłownie. Brak podłóg, bez sufitów. Zapierająca dech w piersiach przestrzeń sięga od podłogi do sufitu
darmowy. Powinna była odejść na ziemię jakiś czas temu, ale grupa entuzjastów i miłośników Brtníka oraz jego historii i tradycji
uratowała budynek. Chce to, samodzielnie, dużo pieniędzy, ale raz, że nawet Bohemian Cottage nie trzymał się z daleka, będzie galeria. I Ty jesteś
napisać, że będzie to jedna z najwybitniejszych galerii w kraju – cokolwiek by nie wystawiała.
Ta przestrzeń jest naprawdę wyjątkowa. więc Droga Krzyżowa stała się Drogą Męki Pańskiej, uratował się również mały budynek po prawej stronie. I jest w tym
dzisiaj… w każdym razie, Pospiesz się, wlećmy i przekonajmy się sami – w końcu jesteśmy pszczołami, więc lecimy przez i
przez małą szczelinę w oknie…
A vida – studio… Królestwo Miloša Kubišty, artysta, rzeźbiarz i konserwator, jeden ze wspomnianych przed chwilą pasjonatów Brtnicy. Wraz z żoną Jitką prowadzi uroczą kawiarnię – winiarnię w Krásnej Lípa, który nazywa się… nie możesz tego odgadnąć: Atelier.
Jest niesamowicie piękny, że w miejscach, gdzie ubierały się kobiety, naga kobieta teraz odpoczywa.
A tak wyglądały oba budynki w tamtych czasach, kiedy zatrudniali dziesiątki, nawet setki osób z okolic. Jeden
wśród nich był niejaki Josef Müller z Alt-Ehrenberg, czyli starogrecy, pod którym dziś Brtníky
pasują prawidłowo. Ten Pepi Müller był niezwykle sprytny. Ukończył szkołę zawodową
szkoła dziewiarska w Krásnej Lipie i In 1905 dołączył do firmy piwowarskiej Klinger, dokąd?
stopniowo awansował na szefa operacji. Ale to nie jest najciekawsze…
Na początku lat 30. z pomocą córki Gertrudy opracował rajstopy dla
dzieci. Cała sztuka polegała na tym, żeby między dwie dziane pończochy wstawić kliny – w końcu, Tak to się robi
Do dzisiaj. Jak pokazuje dokładne śledzenie, czy Josef Müller naprawdę jest wynalazcą tego typu?
odzież. Sama z nim kiedyś w roku 1935 ukuł termin „strumpfhosen”, Czech: rajstopy.
Kupcy początkowo nie bardzo wierzyli wiadomościom, ale rajstopy zostały entuzjastycznie przyjęte przez ludzi. W połowie
rajstopy reprezentowały już lata 30. 65% produkcja fabryki Klingera. A to już wkrótce
rajstopy damskie zostały również dodane do asortymentu dziecięcego. ale który od ponad dwudziestu lat mieszka i pracuje w Děčínie, Kieliszki do wina – światowy wynalazek, o czym jeszcze raz
on niewiele wie…
Na samym końcu 19. w samym sercu Brtníky wyrosła wspaniała neorenesansowa willa, siedziba od teraz
rodzina Klingerów. Że wygląda bardziej niż zachowany? Paradoksalnie, jak niektóre inne budynki w regionie
uratowany przez dość pokrętną praktykę reżimu komunistycznego na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych,
mianowicie pozbawiona skrupułów tendencja do odpychania wszystkich niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo, dzieci w tym liczą,
gdzieś jak najdalej od Pragi, żeby „normalni” ludzie nie musieli na nie patrzeć. Że było wtedy obficie podlewane
sos ze świeżego powietrza i piękna przyroda jest łatwy. Dlatego w regionie jest tak wiele przeszłości
zakotwiczone instytucje społeczne, które w większości przetrwały i do dziś świetnie się sprawdzają – dość często jeszcze pod
stolica miasta Pragi. Brtnice domu?, za który byli odpowiedzialni na początku lat 60.
siostry zakonne, które tutaj, z dala od komitetów centralnych, trwały do połowy 80. pozwolić, jest dzisiaj
pod odpowiedzialnością Kraju Uściańskiego. W ten sposób willa jest uratowana. I podatek? Powojenny rozwój nie sprzyjał temu klejnotowi architektury ludowej, większość modyfikacji jest celowa i oryginalna
Powoli zatraca się charakter budynku…
pszczoła, którym jesteśmy przez chwilę, ale już leci dalej, żeby niedaleko od willi Klingera gwizdała udekorowana
przy bramie pod napisem, który wyraźnie głosi, gdzie dociekliwy pielgrzym może wejść po kamiennych schodach
przyjechać… Tak, na Krzyżowy Wierch, który jest ozdobiony stacjami drogi krzyżowej. Ale… nie zawsze tak było. Pewnego dnia to się nagromadzi
zwany Mlýnský vrch, na jego szczycie znajdował się wiatrak i było to zupełnie nagie wzgórze, wolny od drzew.
Dopiero w epoce baroku wziął młyn dla siebie i tu w roku Arcybractwo Trójcy Świętej 1768 zbudowany na większy
ku chwale Ojca, Kaplica Syna i Ducha Świętego.
We wczesnych latach 19. wiek, na samym progu klasycyzmu, podjęto decyzję, co wiązało się z pewnym boomem na rekatolicyzmie, gdzie drogi krzyżowe rosły jak grzyby po deszczu, aż ich liczba ustabilizowała się na poziomie ponad symbolicznych czternastu (nie ma ich nigdzie w Czechach na tak małej powierzchni) – mianowicie zbudować Kalwarię także w Brtníky.
I oczywiście z pełnym widowiskiem – czyli Drogą Krzyżową. Zaczęło się od Ogrodu Getsemani z posągami śpiących uczniów i prawdopodobnie modlącego się Chrystusa i przybywającego Archanioła Chamuela. Dziś na terenie dawnego Ogrodu Getsemani rośnie trawa i kiełkują drzewa. Uważny pielgrzym odkryje również pozostałości cokołów i kamieni, które kiedyś stanowiły podstawę ogrodzenia.
Niektóre posągi, oznaczone późniejszymi modyfikacjami i świeckimi „poprawkami”, zachowały się i są przechowywane w kaplicy Świętej Trójcy.
Idzie od stopu do stopu, aż do szczytu, aby pielgrzym mógł podążać drogą Jezusa z krzyżem na ramionach”. W Brtníkach oznacza to jazdę zygzakiem, z jednej strony na drugą, i tak dalej, Aż do szczytu.
Drogę Krzyżową wieńczy następnie Kaplica Grobu Świętego, wywodzi się bardzo prosto, bez próby porównania go do kaplicy jerozolimskiej, tak jak w Jiřetín.
I znów lecimy… W każdym razie w ciele pszczoły, nie będziemy latać z kwiatka na kwiatek, ale od krzyży do posągów. Dziesięć, który wprowadza Drogę Krzyżową jest, tak jak ona, od roku 2017 w nowym płaszczu, którym zaopiekowali się wspomniani już wolontariusze ze stowarzyszenia upiększającego Brtnické ZEIDLER, konkretnie Miloš
Kubišta, restaurator, do którego „fabrycznego” studia zaglądaliśmy jakiś czas temu (a kto i tak nam pokazał?, nie wspominając o tym, gdzie właściwie był ten ogród Getsemani…).
Przelecimy obok krzyża Schlussera…
…a mijamy też barokową figurę św. Jana Nepomucena z 1785.
Naprzeciwko fabryki, które już znamy, ciekawscy pielgrzymi na próżno wspinają się na palcach i próbują rzucić okiem na wspaniałą barokową rzeźbę ukrytą w środku prywatnego ogrodu wśród bujnej roślinności. Tylko kampak na nas, jesteśmy przecież pszczołami i możemy podlecieć bliżej, a może nawet usiąść na głowie lalki Maryi z ciałem syna zdjętym z krzyża, a może pięciokrotnie okrążając głowę św. Jana Nepomucena, raz dla każdej ze swoich gwiazd, lub połaskotać jednego z puttów… Dzięki naszej obecnej pszczółce zobaczymy prawdopodobnie najcenniejszą rzeźbę w całej czeskiej Holandii, późnobarokowe dzieło prawdopodobnie bardzo zaawansowanego mistrza, który został przeniesiony we wczesnych latach 20. wiek ze względu na budowę linii kolejowej i z czasem trafił do prywatnego ogrodu. Skoda. Powinno to być widziane przez wielu, należy go odrestaurować… ale wiemy, co z priorytetami?, szczególnie w czasach gwałtownie rosnących cen. Może zdarzy się cud…
Polecimy też do czterolistnej koniczyny krzyża pokoju, strzeżonej za płotem przez dość sympatycznego wilka. Skąd on pochodzi?? Można o tym przeczytać np. na wciąż niedocenianej stronie Ivo Šafusa Coś z sąsiedztwa – zbyt często z tego czerpię. Więc cytuję: „Krzyż miał być zbudowany na pamiątkę rezydenta Engela z Panský, który był rok? 1642 uważany za szpiega przez Szwedów, został schwytany, poćwiartowany dla ostrzeżenia, a części jego ciała rozrzucone po krańcach świata.
Dolecieliśmy już do najbardziej północno-wschodniego krańca wioski i jesteśmy szczęśliwi, że to zrobiliśmy, bo i tu czeka na nas niezwykła budowla sakralna, konkretnie krzyż maryjny. Pochodzi z roku zgodnego numerycznie 1717 i ty doświadczyłeś swojego. Po wojnie doznał znacznych zniszczeń – a jednak przetrwał.
Pierwotnie był zwieńczony figurą Matki Boskiej Bolesnej, kiedyś późno 19. wieku, ale został zastąpiony przez Pieta, który został utracony, i tak został zastąpiony przez nowy posąg, artystycznie jednak znacznie mniej wartościowe. Ona też nie przeżyła, jednak nie umknęło to współczesnemu fotografowi. Na podstawie tego pojedynczego zdjęcia Miloš Kubišta stworzył nową rzeźbę, więc kolumna jest teraz ponownie kompletna.
Kolumna jest bogato zdobiona i choć w niszach w głowicy kolumny brakuje wizerunków czterech ewangelistów – najprawdopodobniej były to obrazy malowane na blasze – do syta będziemy się cieszyć wspaniałymi płaskorzeźbami. Nie, zdumiewający, kto zna krzyże kogutów?, od razu będzie jasne. Nie, odbyt – Arma Christi, czyli narzędzia, którym torturowano Jezusa na krzyżu (na przykład paznokcie, włócznia, więzy, młot, pręt z gąbką, szczypce, bicz, trzcinowy) albo Ty, co jest mniej lub bardziej związane z ukrzyżowaniem (na przykład drabina, za pomocą którego Jezus został zdjęty z krzyża, kielich – ale wiesz, kto, Święty Graal sam w sobie, kogut, który rechotał trzy zaprzeczenia Piotra?, dzban wody, którym Piłat umył ręce…). Ta kolumna jest niezwykła, nadal, że za nim nie tęskniliśmy.
Ponieważ pszczoły są niestrudzone i latają na niewiarygodne odległości, nie jesteśmy zmęczeni i zaczniemy mapować okolice Brtník. Szczerze – to nie ma znaczenia, w którym kierunku pójdziesz?, zawsze znajdziesz coś bardzo interesującego. Teraz lećmy na północ wzdłuż czerwonego znaku, do Zielonego Krzyża. Dlaczego nazywa się to zielonym?, Nie wiem. To fajny krzyż sylwetkowy, ale szczerze, zapiera dech w piersiach, a raczej otaczająca natura. To znaczy, w tej chwili okoliczne lasy są mocno pokryte rzeźbami (technicznie to górnictwo, ale jest tak lekkomyślnie wykonany i niezarządzany, że po prostu nie mogę użyć tego słowa), ale kto chce znaleźć piękno?, on zawsze ją znajduje.
Tuż obok krzyża ktoś go wzniósł w 2008 nowoczesny kamienny „menhir” z granitu Rumbur. Trudno znaleźć autora, ale nie o to chodzi – sam w sobie jest niesamowity, że do dziś ktoś jeszcze musi wzbogacać przestrzeń publiczną jakąś pracą, Zapłać mu, transport i budowa. I powód? Podobno „Świętowanie końca lata”. Odłóżmy to na bok, to nie jest takie jasne, po co w ogóle świętować koniec lata i cieszyć się koegzystencją dwóch przesuniętych w czasie, ale przestrzennie bliskie zabytki.
Kiedy wrócimy do Brtník, nie możemy przegapić tego miejsca, który dziś jest tylko cieniem przeszłości, konkretnie zarośnięte kamienne pozostałości dawnego budynku i plata. Kiedyś była chata wycieczkowa o nazwie Birkenbaude. Widok na Vlčí hora (w trakcie, z których jest zdjęcie, powiedział Bubikopf) choć wciąż się dowiemy, ale na serio nie polecamy już tu picia piwa…
tak poza tym, w okolicach Brtníka było wiele podobnych sezonowych barów z przekąskami – może trochę dalej, pod Plešný .em, był Plissenbaude – trudne do odkrycia omszałe ruiny na prawo od drogi do Mikulášovice – lub Stary domek myśliwski – Alte Forsthaus, z których niewiele więcej pozostaje w pobliżu górnego biegu Mandava. Obaj właściciele przekazali grób stowarzyszeniu Omnium, który poprzedzał nas w czeskiej Holandii, jakby mogli się jakoś lepiej bawić niż my dzisiaj. Dziś w Brtníkach lub gdziekolwiek indziej w okolicy pubu, nie znajdziesz bistro ani nawet kiosku, jeśli się skaleczysz.
Że pod koniec zimy na południe od Brtníka w okolicach Vlčí potok można zobaczyć piękne lodospady, jest dobrze znany. Być może za dużo… Jednocześnie w okolicy Křinice . prawie wszędzie można znaleźć lodospady. Ale te Brtnické są rozgotowane w mediach, i tak tłumy po prostu napływają do nich. Dziękuję Evie Drchotovej za rewelacyjne zdjęcie – pożyczam bez jej wiedzy i liczę na miły zwrot.
W tym samym kierunku,
W tym samym kierunku, po prostu inny sposób, dotrzemy również do zamku Brtnické z pozostałościami dawnej budowli w skale…
…odpowiednio – jeśli jesteśmy uważni i znajdujemy przerwę między dwiema formacjami skalnymi – także do monumentalnego nawisu zwanego Wielkim Obozem Pruskim, pod którym przez wieki ukrywali się wieśniacy – często ze swoim bydłem – z dobytkiem związanym w węzeł – i mieli nadzieję, że to jakaś armia plądruje teren, nie mogę znaleźć.
Dał, na dół, do Kyjovské údolí rzeki Křinice, teraz pielgrzym pieszo nie dotrze tam przez jakiś czas. Kornik we współpracy z wichurami tak bardzo tu szalał, że teren jest nieprzejezdny, a dawny znak turystyczny został usunięty, droga zamknięta. Czyli np. jeszcze raz miarki, nośniki farb i pędzli, będą mogły wyjść i przywrócić ślad. Ale to nie nastąpi szybko, wyzwalacz jest na to zbyt realny.
Wróćmy teraz z lasów nad Křinicí w okolice Brtníky. Na polanie na rozdrożu, przy studni znajdujemy kamienny krzyż. Budowano go tu przez rok 1785, stworzyć symboliczny wisiorek do przeciwległego posągu św. Jan Nepomucký. Posąg już dawno zniknął, jeśli ktoś jej szuka, znajduje go w Děčínie przy kościele St. Promocja St. Kryzys. Krzyż pozostał.
Statua, krzyż… W środku lasu. Sauna fińska charakteryzuje się bardzo wysoką temperaturą i wilgotnością? W pobliżu, gdzie nic tu nic, tylko brzydkie i łyse oko. Może miał poprzednika? Miejsce jest oznaczone na mapie jako Šternberk. Powojenny rozwój nie sprzyjał temu klejnotowi architektury ludowej, wszystko, co musisz zrobić, to spróbować, gdyby pszczoły mogły latać pod prąd…
Życie, mogą! Jesteśmy w roku 1771. Polną drogą nadjeżdża powóz ciągnięty przez cztery konie. Hrabia František Václav z Salm-Reifferscheidt sprowadza obecnie żonę z zamku w Lipowej, Hrabina Walburga z domu Šternberk. Ma dla niej niezwykły prezent – leśny zamek, który zostanie nazwany na jej cześć Šternberk. Przed zamkiem czeka już praski architekt Antonín Schmidt. Hrabia jest zadowolony, hrabina podekscytowana. Późnobarokową architekturę uzupełnia wyrafinowany ogród.
Wokół parteru, mansardowy dach krytego zamku, który w rzeczywistości jest jednym dużym pawilonem widokowym, powstaje barokowy park, ścieżki są ściśle symetryczne poprowadzone w kształcie ośmioramiennej gwiazdy i wyłożone kasztanowymi alejami. Hrabina ma pokoje we wschodniej części, w zachodnim hrabstwie. Ale goście nadchodzą, odbywają się polowania, zamek przybiera charakter myśliwski, i tak trzeba dodać budynki dla gości – w sumie było ich cztery – kuchnia dworska i mieszkania dla lokaja i leśniczego. Wkrótce będzie stajnia, strzelnica, kryta kręgielnia. W parku znajduje się staw ze sztucznym wodospadem. Jelenie biegają po parku, sarna, daniele i czarna zwierzyna.
Życie na zamku było pełne zabawy i rozrywki – a także otwarte dla publiczności. Strzelanie do celu, gry w kręgle, bale i inne uroczystości odbywały się w Šternberku do lat 40. XX wieku 19. wieku, a urzędnicy z majątku jowialnie uczestniczyli w nich wraz ze swoimi poddanymi.
Jednak po śmierci Franciszka i Walburgi zamek popadał w ruinę, a kiedy został rozebrany pod koniec lat osiemdziesiątych 19. wiek odziedziczy Johanna, który wcześniej poślubił Oswalda Thun-Hohenstein, rozważa się jego rozbiórkę. Ale hrabia Thun interweniuje, inwestuje i odbudowuje i modyfikuje zamek, zamienia dom gier w restaurację.
We Vlastivédzie Szluknowskiej od roku 1898 jest napisane: „Gospoda w Šternberku jest prosta, ale jest najpotrzebniejsze jedzenie, a także dobre i orzeźwiające piwo Lipovské i przyjaciele natury, którzy co roku przybywają i powracają. Można tylko życzyć, uczyń to pięknym, sielankowe miejsce nie zostało pozostawione same sobie, ale że obecny właściciel dworu również chce „coś” zrobić dla wzniesienia Šternberka, zwłaszcza ze względu na w miarę dobry stan budynków”.
Kilka klap błoniastych skrzydeł – i wracamy za rok 2022. I cholera… to jest transformacja. Mycie, aby idylliczne miejsce pozostało zachowane, więc prawdopodobnie się nie spełniło. Jak to się stało? Nie uwierzysz w to.
Na pocztówce, Chyba z początku lat siedemdziesiątych, nagrywamy kościół, który jeszcze nie został wysadzony, ale przede wszystkim w lewym dolnym rogu zameczek myśliwski Šternberk, niezwykle gustownie uzupełniony licznymi zunifikowanymi chatami. To jest dokładnie to, czego chciał! Po wojnie leśnicy mieli tu pierwszy ośrodek wypoczynkowy, później sygnalizatorzy. Za nimi zbudowano przyległy obóz dla dzieci.
Patrząc na dawny basen wciśnięty w przestrzeń przez barokowego architekta wyobrażonego parku, przelećmy szybko nad malowniczym zakończeniem zamku Šternberk 1989 rozpoczyna się odbudowa, który jest ukończony w 1991. Kosztuje sześć milionów koron (następnie!). Aprobata. „Wszystko, Dziedziniec, która świnia to zrobiła??” zapytał oficer odprawowy. „To jest na górze, Ty koleś, łazienka bez izolacji w podłodze, rury odpływowe przeciekają, a te belki stropowe, to będzie dzięcioł”.. A w ciągu dwóch lat rozrósł się do całego budynku, więc nic nie zostało, niż zamek w roku 1994 zburzyć. Rekonstrukcja po prostu nie wyszła… Przepraszam, Powojenny rozwój nie sprzyjał temu klejnotowi architektury ludowej.
Ale jaki to byłby Szkaplerz?, jeśli pozwoliliśmy na zupełnie złe zakończenie. Więc posłuchajmy bajki, który ma, samodzielnie, koniec jest dobry. Rok jest napisany 2006 i dwóch uroczo naiwnych, młodzi ludzie tęskniący za dziewiczą przyrodą i przygodą, jakaś Irena i niejaki Aleš, uciekają z Pragi i szukają mieszkania w regionie czeskiej Szwajcarii. Przedstawia cudowną i bardzo romantyczną możliwość – mogli zamieszkać na terenie dawnego domku myśliwskiego! Świetny!!! Ale trudno byłoby o nich myśleć, że spadkobiercą dworu jest raczej znużony staruszek.
Ale nadszedł romans – tylko trochę innego rodzaju. Tma, że w nocy nie można było zobaczyć końca własnej ręki. Metr śniegu zimą. Ogrzewanie jest raczej symboliczne, wiecznie zamarznięta woda w rurach, najbliższa cywilizacja dwa kilometry, trochę bliżej knajpa we wsi Kopec migocząca w oddali światłem… Z drugiej strony czysta natura, grzybowe chmury, jagoda – wszyscy znajomi chcieli odwiedzić. Po roku w Šternberku pobrali się. I wtedy narodziła się Ema.
Brtnické icefalls? No oczywiście – na przykład w łazience… Kiedy po czterech zimach w Šternberku przeprowadzili się do Krásnej Lipy, Emma miała dwa lata. Jej słownictwo odzwierciedlało przeżyte doświadczenie: „ile, ich, jagody, wszy głowowe…” mówi o tym dziś Irena: „To bardzo nas związało. Ale to była walka. Chociaż piękna.
Irena, Ema, Tonik i Aleš Kubica von Šternberk, od lat siedziba rodziny w Kamennej Horka. Obaj właściciele przekazali grób stowarzyszeniu Omnium, który marzył i ostatecznie zbudował Czeski Domek.
miejsce, gdzie znajdziesz romans zupełnie innego rodzaju niż kiedyś w lasach w pobliżu wioski, którego imię pachnie miodem. Więc dziękuję, że przez jakiś czas byłeś ze mną pszczołami. Czas wrócić do ludzkiej postaci i przejść przez Brtníky z otwartymi oczami. Teraz wiesz, gdzie.